Czy znajomość składów jest taka ważna?
Na składy ubrań zaczęłam zwracać wiekszą uwagę dopiero wtedy, gdy na świecie pojawił się mój pierwszy syn. Okazał się on alergikiem z bardzo wrażliwą skórą, więc musiałam szybko stać się specjalistą w zakresie nie tylko domowej chemii, ale i właśnie zdobyć samozwańczy tytuł magistra materiałoznawstwa ;) Znaczy to jednak tyle, że przez dobre 25 lat mojego życia nie wiedziałam (i wtedy prawdopodobnie nawet mnie to zbyt bardzo nie obchodziło) co dokładnie na siebie wkładam. Nie zastanawiało mnie, dlaczego zimą, mimo ubrania grubego swetra, zwyczajnie marznę, a po przyjściu do ciepłego domu momentalnie zlewam się w tym swetrze potem. Dlaczego czapki, które nosiłam, zapacały mi głowę a więc i wpływały negatywnie na włosy i skórę głowy. Teraz cenię sobie komfort, jaki daje mi ta świadomość i wybieranie tego, co poza wyglądaniem, będzie także służyć.
Tak, świadomość składów to życiowy game changer!
Rewolucja składowa zaczęła się powoli. Teraz pragnę szerzyć tę wiedzę i świadomość, bo kiedyś, idąc z brzdącem na zimowy spacer, pomimo wielu warstw trzęsłam się z zimna, a teraz wystarczy wełniany sweter (nawet cienki!) i kurtka puchowa, by nie wiedzieć co to mróz. A do zmiany potrzeba niewiele - po prostu na kolejnych zakupach spojrzeć na skład!
Jeśli jednak kupujemy z drugiej ręki, albo coś dostajemy, albo znajdujemy coś zapomnianego na dnie szafy, zdarza się że metek składowych przy ubraniu brak.
Jak bez informacji o składzie określić, z jakim materiałem mamy do czynienia?
Próbą ognia!
Słyszeliście o niej? Stosujecie?
Zacznijmy jednak od tego, że materiały możemy podzielić na naturalne, sztuczne i syntetyczne:
- naturalne - czyli pochodzenia naturalnego, odzwierzęce (wszelkie rodzaje wełny, jedwab, skóra) lub roślinne (bawełna, konopie, len)
- sztuczne - czyli wytwarzane w laboratorium, jednak z surowców pochodzenia naturalnego, np z celulozy drzewnej; tu znajdziemy wiskozę i wszelkie jej „odłamy”: acetat, cupro, lyocell (tencel), modal
- syntetyczne - te także powstają w labolatorium, jednak z surowców, które nie występują naturalnie, a np. w wyniku syntezy chemicznej; te materiały to poliester, nylon (inaczej poliamid), akryl, elastan
I to mniej więcej da nam ogląd, czego możemy się spodziewać, spalając kawałek takiego materiału. Zwracamy wtedy uwagę na zapach palonej rzeczy oraz to, jak się "zachowuje" po spaleniu i w jego trakcie. Do tej próby nie musimy wcale mieć wielkiego kawałka danej rzeczy, wiadomo że przecież nikt nie chce chodzić w pociętym ubraniu ;) Wystarczy czasem doslownie niteczka, albo nawet zebrane z powierzchni materiału kulki. Tylko wtedy musimy uważać, by nie "zmarnować" naszej próbki ;)
I tak:
1. materiały z pierwszej grupy pochodzenia odzwierzęcego (wełna, jedwab):
- po odsunięciu od źródła ognia wyraźnie gasną
- wydzielają zapach palonych włosów
- po spaleniu można je rozetrzeć w palcach na pył
i te pochodzenia roślinnego:
- łatwo się zapalają i palą jasnym płomieniem
- wydzielają zapach palonego papieru
- po spaleniu ich popiół jest lotny, koloru szarego
2. materiały sztuczne, czyli te pochodzenia naturalnego, ale wytwarzane w labolatorium:
- palą się stosunkowo szybko
- pachną jak palony papier
- po spaleniu można je rozetrzeć na pył, koloru szarego
3. syntetyczne:
- topią się i po usunięciu źródła ognia nadal płoną
- śmierdzi najczęściej palonym plastikiem (lub ogólnie zapach jest "chemiczny")
- po spaleniu są twarde i nie sposób je rozetrzeć - zmieniają się w taką małą, czarną kulkę plastiku ;)
Czemu się to może nam przydać?
Przydaje się szczególnie wtedy, kiedy zależy nam na świadomości tego, co na siebie wkładamy. Ostatnio podczas szybkich łowów wrzuciłam do koszyka piżamę - piękny wzór, a na metce 100% jedwab! Byłam wniebowzięta. Gdy jednak w domu miałam możliwość bliższego się przyjrzenia, w dotyku to wcale jedwabiu nie przypominało... a trochę ich w życiu "zmacałam". Znalazłam więc fragment, z którego mogłam pobrać próbkę bez szkody dla ubrania i... nie było wątpliwości - materiał syntetyczny jak nic!
Niestety, przekłamywanie metek przez producentów to wcale nie taka niespotykana praktyka. Większy artykuł o tym pisał kiedyś Mr. Vintage i odsyłam Was do tego ciekawego artykułu TUTAJ.
Właściwości danych materiałów pomocne są także w codziennym, zwyczajnym życiu. Tak niewiele trzeba, by podnieść sobie jego komfort :) Bo nie ma nic lepszego niż np. len latem i nawet najpiękniejsza poliestrowa sukienka nie ma dla mnie wtedy szans.
Tak niewiele czasem trzeba, by żyć lepiej!